Wirtualna wersja popularnych biegów w Krakowie stała się faktem. Takie czasy. Wystarczyło pojechać na start, włączyć zegarek a po biegu przesłać organizatorom ślad gpx. W sumie proste, jednak dawno nie ścigałem się sam ze sobą.

Wybrałem dystans „Ambitna Jedenastka” czyli tak nie za szybko i nie za długo. Od razu po starcie podbieg, na którego końcu poczułem że chyba przekroczyłem pułap zakwaszania 🙂 Dalej było jak na dobrym krosie: góra – – dół – góra – dół, czasem płasko. Gdyby nie to, że kolce były mi ciut przyciasne i na zbiegach boleśnie cisnęło w paluchy (trzeba kupić coś nowego) to byłbym zadowolony z biegu. No i poza tym, że momentami zapominałem że to jednak start a nie trening bo zwalniałem ogarnięty przemyśleniami różnymi. Samotnie z mapą biega mi się szybciej 😉
Na końcówce w lesie robiło się już szaro, a że było kilka szybkich zbiegów i biegałem bez okularów, to trochę już na czuja robiłem kroki licząc na to, że nie trafię w korzeń albo gałąź.
Jeszcze była śmieszna sytuacja: gdzieś na ósmym kilometrze mijany chłopak krzyknął czy nie zgubiłem telefonu, podziękowałem, a za chwilę z naprzeciwka nabiegł inny jegomość z pytaniem, czy nie znalazłem telefonu 🙂 Krzyknąłem, że za mną ktoś znalazł 🙂 Mam nadzieję że chłopaki się spotkali. W każdym razie nabiegałem 54:41 co dało 3 miejsce Open na 105 osób które ukończyło ten dystans. Ale jaja, co? 🙂 No, też zdziwko jak dla mnie 🙂
https://orientharper.pl/timego/?page=result&action=live&cid=66&did=1
Aha, w Lasku Wolskich kupa ludzi a niektórzy z psami. Nie byłby to problem gdyby nie fakt, że niektóre psy latały luzem. Jeden na końcu trasy pobiegł ze mną do mety. Właścicielka taka szybka nie była i dopiero po kilku dłuższych chwilach odnalazła pupila. Piesio latał mi między nogami cały podbieg, musiałem uważać żeby go nie zadeptać. Apel: trzymajcie proszę zwierzaki w lesie na smyczy. Dziękuję


Najnowsze komentarze