Łyk historii.
Moje „świadome” słuchanie muzyki (które nie sprowadzało się do zasłyszanych gdzieś dźwięków w radiu czy TV, tylko do kupowania/zbierania kaset a później CD i mp3) zaczęło się gdzieś w okolicach królowania Roxette, dr Albana i Guns n’ Roses. Zasłuchiwałem się T Love, Wilkami, ale też i Helloween które lubię do dziś 🙂 Później przyszła fala buntu „prosto i do przodu” czyli punk rock z the Exploited na czele, plus grandżowa Nirvana. Za to Pearl Jam jakoś mnie nie ruszał jak innych 😉 Wtedy już przepadłem. Dużo koncertów, wyjazdów, zdjęć.
Jakiś czas temu zrobiłem stronę gigs.zabel.pl na której poumieszczałem sporo skanów z koncertów na których robiłem fotosy. Przy okazji zapraszam 🙂
Trzeba do tego wszystkiego dodać wywrotkę punk rocka (z polskich króluje Smalcownia czyli GaGa i Zielone Żabki) i reggae, kilka worków klasyków rocka takich jak Queen, Pink Floyd, Deep Purple czy Led Zeppelin, plus gitarowych gigantów jak Stevie Ray Vaughan i Jimi Hendrix. Do tego trochę Toma Waitsa i Boba Dylana. Gdzieś tam przewija się świetny Rage Against the Machine. Czasem Burzum! I trochę melodyjnych ciemności w stylu Clan of Xymox, Deine Lakainen. New Wave jak się zrobi smętnie. A w bagażniku jeszcze trochę folka w stylu Hedningarna a na wierzchu przepiękny Madredeus. A muzyka filmowa? Powyżej jest Michał Lorenc w swoim majstersztyku „Bandyta„, ale jest jeszcze sporo tego. Soundtrack – Judgement Night, the Big Lebowski, the Snatch oraz Lock, Stock & Two Smoking Barrels. Miodzio!
Obecnie ogarniam bardzo szerokie spektrum muzyki, bo trudno skupić się na jednym nurcie kiedy tyle tego dobra na świecie:)
Dobra, koniec na razie 🙂
Najnowsze komentarze