Ależ tu przyżarło. Standardowo już na Serpentynach wstrzeliliśmy się w iskrzący i skrzypiący śnieg 🙂 Podoba mi się to bieganie w stylu żurawia czy innej czapli z pelikanowych. Długie susy, wysoko kolana i byle do przodu żeby nie dać się zamknąć na zakrętach i wybierać własną drogę. Najgorzej biegnie się tuż za kimś, kto wpada w mniej kontrolowane poślizgi 😉
No dobra, tym razem chyba Kenijczycy nie dojechali, tramwaje zamarzły i inne takie. Przyjechałem rowerem na Morasko. Był piękny słoneczny dzień. Jak zwykle ustawiłem się skrajnie z lewej strony szerokiego startu. Kiedy po pierwszych zakrętach stawka się już jako tako ustawiła w kolejności mało przypadkowej, utrzymywałem już tylko równe tempo i pilnowałem trzeciego miejsca. Tak było do samej mety. Oczywiście dwóch pierwszych młodzików (86′) było poza zasięgiem, więc i tak byłem mega zadowolony z miejsca na podium 🙂 Na piątym przybiegł Daniel, z którym ścigam się w kategorii. W tym dniu jednak nie był zadowolony ze swojego biegu, a ja zyskałem 2 punkciki przewagi nad nim w generalce 🙂
Po takim bieganiu reszta dnia była bardzo fajna. I o to w tym wszystkim chodzi 😉
Miejsce OPEN | miejsce w kategorii M30 | Czas | Wyniki |
3/161 | 1/44 | 20:46 | Serpentyny-4-wyniki |
Najnowsze komentarze