Przy okazji rozmyślań na temat tegorocznego Rzeźnika przypomniało mi się, że gdzieś mam fotki z Bieszczad w których byłem pierwszy raz w życiu latem 2012.
Piękne góry. W wielu miejscach ciche, puste. Pamiętam miłe chwile gdy gdzieś na szlaku ludzie pokrzykiwali dopingując mnie do wysiłku, albo przyjaźnie zagadywali, najczęściej pytając o bieganie. Dziwne, co nie? 😛
W sumie w Bieszczadach zaliczyłem 4 wybiegania czyli około 75 km oraz trzy wycieczki piesze. Fotki z tych eskapad wklejam poniżej. Aha, na pierwsze wybieganie po połoninie Wetlińskiej zabrałem lustrzankę z rybim okiem. Dla tych widoków warto było 🙂
1 dzień
Pierwsze wybieganie po Bieszczadach 🙂 Wbiegam z Wetliny na połoninę. Non stop bieg, jest pięknie 🙂 Ale ceny w Chatce Puchatka masakryczne, więc lecę w dół. Niechcący straszyłem ludzi hałasem na luźnych kamieniach 🙂 MOC!
———————————————————————————————————————————————————————————
2 dzień
Dzisiaj dłuższa wycieczka biegowa. Założenie miałem takie, żeby całość przebiec. Zrobiłem sobie cztery 2 minutowe przystanki. Pod koniec brakowało mi już wody… Popołudniu wyjście w kierunku Smerka zakończone małą wajchą po krzakach 😉 Ale i tak chłopakom się podobało, choć Sylwek bardzo chciał wejść na Smerka. Niestety zrobiło się późno i nie daliśmy rady.
———————————————————————————————————————————————————————————
3 dzień
Wycieczka piesza na połoninę Wetlińską. Smerek zaliczony, choć pogoda paskudna do podziwiania widoków. Ale nawet w takich warunkach wędrówka jest fajna 🙂
———————————————————————————————————————————————————————————
4 dzień
Piętnacha po asfalcie „na zaliczenie”. Piękna, słoneczna pogoda i ciekawe dymiące węglarnie (?)
———————————————————————————————————————————————————————————
5 dzień
Wycieczka piesza na Tarnicę. Cudna pogoda i piękne widoki 🙂
Obowiązkowo placki po góralsku w knajpie przy parkingu w Wołosatem. Pycha!
Niestety po tej wycieczce, wieczorem, kiedy już wracaliśmy do Wetliny, na zjeździe pękła tarcza hamulcowa w samochodzie. Przez to musieliśmy się ewakuować wcześniej z Bieszczad, bo nigdzie w okolicy nie było sensownego mechanika. Najpierw myślałem że zgubiliśmy klocki hamulcowe w zaciskach, bo takie były objawy. Jeszcze rano pojechałem na serpentyny szukać tych klocków ale oczywiście nic nie znalazłem… Dopiero 35 kilometrów „obok” w Baligrodzie udało się to naprawić, ale droga z Wetliny na długo zostanie w mojej pamięci 🙂 Na przykład autobus który nie przepuścił nas na mostku gdzie mieliśmy pierwszeństwo, i po gwałtownym hamowaniu (jednym kołem) zarzuciło nas bokiem tuz przy barierce nad strumieniem. Albo hamowanie ręcznym i silnikiem na serpentynach…. ufff… jest co wspominać 🙂
———————————————————————————————————————————————————————————
6 dzień
Po dojechaniu do Baligrodu okazało się, że tarcze owszem, ale będą na jutro. Na szczęście jeden z mechaników miał pokój gościnny więc mieliśmy gdzie spać 😉 Przymusowy dzień w Baligrodzie wykorzystałem na pohasanie w okolicznych górkach. Świetny single track na szczycie pobliskiego masywu. Niestety przy zbieganiu w pewnym momencie poczułem lewa stopę… Broniłem się przed tym przez cały wyjazd no i się doigrałem. Tragedii nie ma, ale jednak coś czuję… Krynica tuż tuż, jakoś sobie poradzę…
Najnowsze komentarze