Jak tu nie wystartować, skoro tegoroczne MP były tak blisko domu 🙂 Ale żeby biurokracji stało się zadość, potrzebny był specjalny papier żebym mógł wystartować na „swojej ziemi”.
Sprint udał mi się tak prawie dobrze. Zabrakło pary w nogach na podbiegach i nie byłem dość skoncentrowany na trzymaniu kierunku, mimo, że biegałem „u siebie”.
No ale to właśnie u siebie najłatwiej o wtopę 🙂 I taka się zdarzyła, najpierw na wariancie na PK8 a później brak pewności siebie na PK12, gdzie ryłem za szybko.
W każdym razie mimo szybkiego, ale trochę chaotycznego biegu jest brązowy medal!. Radocha nieziemska 🙂
Przy tej okazji przypomniał mi się cytat:
„Chłopak tak się garnie do sportu. Niech ma na zachętę!” (Miś)
Moje przebiegi:
Trzecia fota z Januszem Gliszczyńskim – multimedalistą MP z czasów juniorskich 🙂
W drugi dzień zawodów odbyły się MP na średnim dystansie. Tym razem biegaliśmy na niezłej mapie Dziewicza Góra II zrobionej przez Banana. Byłem pełen dobrych myśli przed startem, lubię taki teren gdzie jest dużo rzeźby.
Ale jak się okazało, tym razem zabrakło koncentracji i na łatwym przebiegu na piątkę zawaliłem cały bieg. Nie ma się co tłumaczyć, chciałem za bardzo, za szybko, pobiegłem za mało czujnie i stało się. Zawaliłem do tego stopnia, że doszedł mnie Żaba, i już było po zawodach. Na deser zamotałem przy PK 13. Biegałem jak młody.
Szkoda gadać.
W niedzielę już mogłem oglądać zawody i robić foty, bo tego dnia odbywały się MP w sztafetach. Dzięki temu że centrum zawodów i strefa zmian była na wielkim polu, do tego kilka punktów było ustawionych w zasięgu wzroku, to zabawa była przednia 🙂 Były szybkie biegi, emocje, doping i walka. Niektórym wola walki udzieliła się do tego stopnia, że do lasu brali co popadnie 🙂
Co zresztą widać poniżej:
Więcej zdjęć tutaj:
https://picasaweb.google.com/100264341625371186840
Najnowsze komentarze