Słoneczny weekend z orienteeringiem, snookerem i przełajami

W  sobotę zaliczyłem bieg na orientację, mecz snookera i pierwszą godzinę nauki pływania 🙂

Zaczęło się od biegu na orientację na Cytadeli:

„Memoriał im. Ryszarda Lisa”

Zgrzałem się jak silnik w Fiacie 126p na Zakopiance. Trasa 3km wystarczyła, żeby wskoczyć na najwyższe obroty i wykręcić czas 14 i pół minuty 🙂

Wszystkie punkty gładko, chociaż musiałem sobie przypomnieć jak to się biega orienteeringowe sprinty w parku. W dodatku na chipach w systemie Sport Ident 🙂

Same zawody fajne, chociaż mało ludzi – kilkanaście osób w kategorii Open – to niewiele, ale była bardzo miła atmosfera 🙂
Za pierwsze miejsce dyplom i ładny pucharek 🙂


Otwarcie jesiennej edycji Ligi Snookera w 12ftclub

Kij snookerowy ostatnio trzymałem w lipcu. Na szczęście udało mi się umówić na sympatyczny sparring w przeddzień meczu ligowego, więc przypomniałem sobie np. ustawienie bili żółtej na stole 🙂 🙂

Sam mecz z Remikiem był dość szybki. Pierwszego frejma udało mi się wygrać, choć pod koniec z lekką nerwówką. W drugim – jak to w II lidze bywa – na ostatniej czerwonej dostawałem mniej lub bardziej przypadkowe snookery, niektóre bolały 4 lub 8 punktami straty. Przegrałem na końcówce, na różowej. Trzeci decydujący frejm obfitował znowu w snookery raz z jednej, raz z drugiej strony. Nie trafiam nietrudnej niebieskiej przy wystawionej różowej, i koncówka nerwowa, znów dla Remika. Mecz kończy się wynikiem 1:2 dla rywala. Stęskniłem się już za grą i nie mogę się doczekać kolejnych spotkań 🙂


Wieczorem jeszcze zaliczyłem pierwszą lekcję pływania na basenie na osiedlu Piastowskim.
O pływaniu jeszcze nie miałem okazji tutaj pisać 🙂 Nie przepadam za wodą, w rozumieniu rozrywkowo-sportowym, a już w ogóle za wodą basenową w której czuć chlor.
Źle mi się to kojarzy z dzieciństwem, kiedy to jako bodaj 5-latek uczęszczałem na naukę pływania na Chwiałce. Skończyło się na nałykaniu wody i wielkim strachem przed głęboką wodą, który trwa do dziś.
Podjąłem się jednak próby zwalczenia demonów i o efektach będę informował na bieżąco. Mam nadzieję 🙂

Aha, na Piastowskim podobno woda nie należy do tych o temperaturze tropikalnej, ale jest mokra i chlorowana, a to podobno najważniejsze. Dla mnie istotne jest to, że do basenu można wejść (foto) na całkiem przystępne dziewięćdziesiąt centymetrów zanurzenia, czyli do przyjęcia 😉

 

A w niedzielę wystartowałem w Stęszewie w biegu przełajowym. Ale o tym w następnym wpisie 🙂

2 Komentarze

    • Kamilka on 11 października 2010 at 10:36
    • Odpowiedz

    gratuluję z całych sił 😉

  1. Powodzenia z plywalniem… widze ze Cie juz na jakims triathloniku niedlugo…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany.