Pudło czyli II Stęszewski Bieg Przełajowy – 3.10.2010

Przyszła jesień.
Pachnąca i słoneczna, taka jaką lubię 🙂 A jesienią oprócz liści i starych samochodów sypią się również życiówki na zawodach 🙂

Tydzień przed maratonem w Poznaniu miałem zaplanowany start w jakimś biegu, tak na przetarcie i rozruszanie starych kości.
Wybór padł na pobliski bieg przełajowy w Stęszewie. Zachęcała miła kameralna atmosfera, fajne tereny dookoła i brak wpisowego przy jednoczesnych fantach typu koszulka okolicznościowa 🙂

Po dojechaniu na miejsce okazało się, że będzie ładnie i słonecznie, ale bardzo wietrznie. Spotkałem wiele znajomych twarzy które jakimś dziwnym sposobem myślało o tym samym co ja, czyli jak tu najszybciej uporać się z dystansem 9 kilometrów.
No i zamierzałem sprawdzić czy utrzymam tempo poniżej 4min/km w takich warunkach.

Już na samym starcie mieliśmy wmordęwiatr, więc stojąc w pierwszej linii wykopałem sobie czubkiem buta mały dołek, żeby mieć się od czego odepchnąć 🙂


Najpierw miała być dłuuuuga prosta przez pole w kierunku lasu.
Po dość mocnym początku ustawiłem się na drugiej pozycji kilka metrów za późniejszym zwycięzcą biegu, z zamiarem schowania się za jego plecami przed tym cholernym wiatrem. Niestety jego tempo było zbyt mocne dla mnie, więc postanowiłem troszkę przystopować i poczekać na ekipę pościgową.

Nic takiego się jednak nie działo, w sumie nie wiem dlaczego. Po około kilometrze już nie słyszałem za sobą wyraźnego tupotu, więc postanowiłem trzymać dystans za oddalającym się czerwonym punktem z numerem 13.

Biegniemy sobie już kilka kilometrów a ja nawet nie wiem jakie mam tempo. Pulsometr wskazuje ciągle 176-178, więc w normie.

Mniej więcej po 20 minutach kiedy nadal nie czułem na swoich plecach oddechu rywali (od startu się nie oglądałem za siebie) w głowie zaczęła kiełkować myśl, że może… jakimś cudem uda mi się dociągnąć do mety gdzieś w pierwszej dziesiątce, może nawet trójce jak się uda.

Czułem że przez ten wiatr będę tracił na końcówce.

Jednak cały czas nikt mnie nie wyprzedzał. Dopiero gdzieś w okolicach Jeziora Witobelskiego obejrzałem się raz, i zobaczyłem ciemne punkty za sobą. Po chwili minąłem tabliczkę z napisem Stęszew i pojawiła się nadzieja, że może, może… się uda dociągnąć nawet na drugim miejscu! 🙂

Już do końca nie oglądając się zebrałem w sobie wszystkie resztki sił i postanowiłem nie odpuszczać 🙂 Jeszcze tylko zakręt w prawo… zaraz zaraz! Ktoś krzyczy że nie ta uliczka!
Już prawie wbiegając w złą ulicę udało mi się w ostatnim momencie skręcić na właściwy tor, bo kierujący ruchem w tym miejscu zwyczajnie się zagapił na coś pewnie dużo ciekawszego 🙂
Ale udało się.

Do końca dociągnąłem na drugim miejscu 🙂

Miejsce w open Dystans Czas Tempo
2/56 9 km 34:36 3:51/km Wyniki

 

 

Galeria zdjęć z biegu:

http://picasaweb.google.pl/nonielubierodzynek/IISteszewskiBiegPrzeAjowy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany.