Mistrzostwa Polski w Półmaratonie – Piła 5.09.2010

Zaspałem.
Tak właśnie, zaspałem.
Obudziłem się o 7:28, a samochód miałem umówiony na 7:40. Tyle że zdążyłem wziąć prysznic, i wylecieć z domu jak z procy.
Jechałem do Piły na XX Międzynarodowy Półmaraton Philips’a czyli Mistrzostwa Polski w Półmaratonie.
Wpisowe opłaciłem już dawno, ale co z tego, skoro miałem nie wystartować.
Tzn chciałem, ale rozsądek nakazywał odpuścić.
Dlaczego?

Otóż tydzień temu wróciła mi kontuzja a właściwie przeciążenie w prawym biodrze. Rok temu bolało tak samo, ale dostałem fikuśny plaster i na drugi dzień było okej.
Teraz wizyta u osteopaty zakończyła się tylko rozmasowaniem wszystkiego co trzeba, i nakazem robienia ćwiczeń.
Na półmaraton dostałem „bana”. Ewentualnie na własną odpowiedzialność.

Zdecydowałem jednak jechać, może porobię zdjęcia, może pobiegnę dla towarzystwa zamykając tyły, a może jak się rozgrzeję, to ostrożnie przyspieszę.

Czy wspominałem już, że zaspałem?

na start

Nie zjadłem śniadania.
Całą drogę do Piły umilały mi rozmowy o sportach różnych, ale gdzieś tam w podświadomości migała czerwona lampka z napisem „nic nie jadłeś!”

Odbiór numerków, miłe spotkania znajomych, i sio! na rozgrzewkę.

Lubię jak świeci słońce, świat wtedy jakiś taki ciekawszy i ludzie przyjaźniejsi 🙂 Problem miałem tylko ze znalezieniem spożywczaka z bananami. Żabka zaoferowała mi tylko dwie ciepłe buły z jogurtem z ziarnami i Grześkiem. Na stoisku jeszcze zaopatrzyłem się w żel i isostara, i tak uzbrojony polazłem się rozciągać wg zaleceń znachora.

Start schowali w jakimś przytulnym lesie pod drzewami, więc niczym sojusz Polsko-Litewski czekaliśmy sobie w cieniu na walkę z powoli rozgrzanym już asfaltem.

Pierwsze kilometry miałem biec spokojnie, żeby rozgrzewać prawe biodro.

na start

Wyszło jak zwykle inaczej, czyli 3:35

Następny 3:50, więc już lepiej.

Biegłem ze Słonikiem z Vege Runners (foto obok), więc trochę sobie gadaliśmy o pierdołach, czas jakoś szybko leciał. I ludzie klaskali i pokazywali palcami 🙂

Za chwilę po lewej zarejestrowałem pierwszego schodzącego z trasy, pewnie dramat jakiś, współczuję.

Pierwsza piątka, i nie mogłem uwierzyć: 19:43! Ciut tylko szybciej biegałem wiosną na piątkę!

Do diaska! To nie moje tempo!

Pulsometr jednak ciągle wskazuje drugi zakres, czyli 170-172. No dobra, muszę wytrzymać do dychy, wtedy zobaczymy jak będzie.
Jak było pod wiatr, to serducho stukało 5 oczek szybciej.

Dycha pękła za szybko.
40:32 to nawet w najśmielszych snach. Z bolącą prawą nogą? Tego nie wymyśliłby nawet Kaszpirowski.
Na trzynastym kilometrze podbieg. Zwalniam, by puls nie skakał wyżej niż 177.

Piętnacha i godzina jeden i siedem sekund.

Czuję, że albo teraz albo nigdy 🙂

Na 16 kilometrze na nawrocie widzę tych, którzy są za mną. Balonik 1:30 też.
Odwracam się kilka razy na Słonika i słyszę od niego, żebym biegł do przodu.

„Kenijka” 😉

Wyrywam, i mijam… następnego i następnego. Chwilę biegnę za jakąś dziewczyną. Tylko żeby złapać oddech i znowu rura do przodu.

Zaczyna się zbieg przed którym mijam biegaczkę z nogami jak Kenijczycy. Za chwilę za plecami słyszę, jak bojowo pokrzykuje. Myślałem że to na mnie, ale chyba nie 🙂

Za chwilę kilka prostych, na budziku dochodzi 1:24. Ostatnia prosta.

Zanim wyostrzyłem wzrok na tyle, by dojrzeć cyferki na zegarze na mecie, dochodziło 1:24:46, 47, 48…

Nie mogłem uwierzyć, że się udało.

Chciałem dziś to przebiec, no może zejść poniżej 1:30

Ale to dla mnie kosmos…

km czas czas/5 km tempo
1 3:35
5 19:43 19:43 3:56 / km
10 40:32 20:49 4:10/ km
15 1:01:07 20:35 4:07/ km
21,097 1:25:05 ostatnie 6,097 km – 23:58 3:55 / km

 

Miejsce w open Kategoria Miejsce w kat. 21,097 km netto 21,097 km brutto
139/1721 M30 52/613 1:25:01 1:25:05 Wyniki

 

PS. teraz z perspektywy czasu, na spokojnie analizując bieg wiem, że zawaliłem końcówkę. Wyraźnie zwolniłem na ostatniej prostej która miała 500 metrów.

2 Komentarze

  1. Zbudowałeś napięcie niczym Hitchcock. Super! Cieszę się bardzo z Twojej życiówki. Założę się, że sukces tkwił w śniadaniu 😉

    Gratuluję i mam nadzieję, że zobaczymy się na Grand Prix, bądź jeszcze wcześniej 😉

    • Kamilka on 7 września 2010 at 14:05
    • Odpowiedz

    cieszę się chyba bardziej niż Ty 😉 miało być 1:28 a jest aż o 3 minuty lepiej 😉

    gratuluję Robert 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie publikowany.