XXV Puchar Ślęży w BnO
Dwudniówka pod Ślężą to jest to. Chociaż fajniej by było spędzić w tej okolicy więcej czasu, to i tak warto było bryknąć pod magiczną górę. Mam duży sentyment do tych okolic, więc cieszyłem się na ten wyjazd. Sobotni słoneczny poranek zapowiadał piękną pogodę. Na miejsce dojechaliśmy „na styk” czyli o godzinie 15, przy czym zawody rozpoczynały się o… 15 🙂
Na szczęście tylko jedna osoba z naszej czteroosobowej ekipy musiała zmienić minutę startową na nieco późniejszą. Ja miałem sześćdziesiątą, więc na spokojnie mogłem się przebrać i delikatnie rozgrzać. Wiedziałem, że teren w masywie góry Radunia nie należy do łatwych, a dodatkowo trasa miała być wymagająca. Tak też było. Było też gorąco, więc zgrzałem się już na samym dobiegu do startu. Mapa do ręki i na dzień dobry podbieg, dzięki któremu wszedłem na właściwe obroty. Nie na długo, bo do PK2 poleciałem za wysoko „nie czując” jeszcze skali 7:500 i terenu na którym była masa kamieni i połamanych gałęzi, więc były momenty że w trosce o swoje kostki byłem zmuszony chodzić zamiast hasać jak młoda sarenka 😉Sprawdziły się obawy o zapowiadaną przez organizatora trudność terenu. Słaba przebieżność, mnóstwo krzaczorów, trochę błota i strumyków. Fajnie, tylko nie mogłem się rozpędzić i wejść w rytm biegowy. Wyszedł brak treningów w takim terenie, więc nie spodziewałem się jakiegoś wyniku. Jak się okazało, w mojej kategorii inni biegali tak samo albo nawet gorzej, więc po pierwszym dniu byłem na 1 miejscu 😉
Na drugi dzień biegaliśmy już na właściwym masywie Ślęży, tak więc na trasie można było spotkać grupki turystów, co dodawało mi nieco prędkości 😉 Dodatkowo na jednym z przebiegów które miała większość kategorii, rozegrane zostały mistrzostwa w uphillu BnO. Jakoś nie czułem się na siłach aby walczyć o wynik na odcinku 600 m z przewyższeniem 100 m. Do tego po drodze jeszcze spotkałem dwie małe dziewczynki które „nieco” zapędziły się w ten rejon. Daleko od ich punktów… W każdym razie mój wynik coś około 6 minut szału nie zrobił, ale niespecjalnie mi na tym zależało. W sumie trasa czysto oprócz jednej bomby, czyli przelocie na PK8. No zarąbałem konkretnie. Szedłem w dobrym kierunku, ale na polu kamieni zniosło mnie ciutkę, i nie zauważyłem punktu.
No cóż, straciłem tam w sumie sporo bo coś około 3 minuty, ale i tak udało się utrzymać pierwsze miejsce w dwudniówce, co bardzo cieszy tym bardziej, że po piętach deptał mi Karol Gmur 🙂
Wyniki: Puchar Ślęży 2013 wyniki
Najnowsze komentarze