W dniach 6-7 października w Krzeszowicach odbyły się fajne zawody rowerowe na orientację. Mimo, że impreza miała charakter kameralny,. to zjechało się trochę ścigaczy mających chrapkę na zwycięstwo 🙂 Na starcie stawił się dawno nie widziany zespół MIRO Team w składzie: Miłka Olejnik i ja 😉
Sobotni poranek przywitał nas piękną pogodą, tak więc w doskonałych humorach ruszyliśmy na trasę pierwszego etapu – rekreacyjną, tak więc mogliśmy jechać żwawo. Do przejechania mieliśmy jakieś 45-50 km po uroczych podkrakowskich dolinkach. I górkach. W niektórych miejscach podjazdy spowodowały, że zwalnialiśmy do tempa marszowego, ale w tych okolicznościach przyrody była to czysta przyjemność 🙂
Wyniki Etap 1
Tak jak wczoraj było pięknie, tak dzisiaj poranek przywitał nas… deszczem. I nie mżawką, tylko momentami regularną ulewą. W takich warunkach coś musiało się wydarzyć, bo nie dość że mokro, to jeszcze temperatura spadła do około 5 stopni powyżej kreski. No kto to widział żeby w październiku takie temperatury? 😉
Tego dnia mieliśmy już narzuconą kolejność zaliczania punktów kontrolnych. W tej sytuacji musieliśmy po prostu mocno pocisnąć, nie robić błędów i wybierać warianty by nie złapać ogona. Na pierwszy punkt nie udało mi się wykonać tych założeń, bo nie trafiliśmy w małą dróżkę dzięki której mogliśmy zyskać. Albo jechaliśmy za szybko albo dróżki po prostu nie było w rzeczywistości 🙂 W każdym razie przy PK1 nadal był mały tłumek. Co ciekawe, nasi Główni Rywale (GR) nadjechali tuż po nas z naprzeciwka (?). Dobra. Wyjeżdżamy z lasu i huzia szosą na PK2. Niestety uczepił się spory tramwaj, więc cisnąłem ile się dało i na tyle, żeby nie zgubić Miłki. Ona trzymała się dzielnie i na kolejnym punkcie dojechaliśmy już na pierwszym miejscu. Ale czy na pewno? Jadąc asfaltową dróżką w środku lasu spotykamy GR którzy… zmieniają dętkę. A to pech. Pytam, czy mają zapas i czy potrzebują pomocy. Kiwają tylko głowami że nie, więc lecimy dalej. Tramwaj się utrzymuje, ale to dopiero początek trasy. Przy kolejnym punkcie planuję ciąć przez las do drogi, ale nie chcę narażać Miłki na przedzieranie się przez krzaczory, więc podjeżdżamy naokoło ścieżką. W sumie nie tracimy na tym, i od tego momentu jedziemy już na pierwszym miejscu, spotykając gdzieniegdzie tylko osoby z innych tras. Do końca już na pewniaka. Super się jechało, Miłka dawała radę, momentami nawet przestawało padać. Aż do ostatniego przelotu, kiedy to znowu zerwał się wiatr i przyszła ulewa… Ale mieliśmy już to gdzieś, i lecieliśmy jak na skrzydłach do mety. Wiedziałem, że mamy małą przewagę i nie robiąc błędów tylko mogliśmy ją powiększać. Bałem się tylko, że GR też nie zrobią błędow i dojdą nas mocną łydką. Dojechaliśmy do mety, tam zaczęło się odliczanie. Kiedy minęło 15 minut odebraliśmy gratulacje od Organizatorów 🙂 Miłka była raczej zadowolona, ja byłem strasznie dumny z niej i z tego, że daliśmy radę nie dość odrobić 15 minut straty to jeszcze doładować do tego kolejne 5 minut. I tym samym zostaliśmy zwycięzcami Odysei Jurajskiej 2012 🙂
Wyniki Etap 2
Wyniki łączne Odysei Jurajskiej 2012
Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/s.korzec/OdysejaJurajska2012
http://www.bartmika.com/odyseja-jurajska/
Obiecaliśmy sobie, że skoro już rozpykaliśmy kategorię Rekreacyjną, to za rok już trzeba atakować trasę PRO 🙂
edit 2013: niestety nie dane nam będzie, bo MIRO Team (nie z mojej winy) się rozwiązał… życie
Najnowsze komentarze