Obudziło mnie słonko wesoło świecące w okno dachowe. I jak tu się nie oprzeć takiemu zaproszeniu 🙂
Nie mogłem się powstrzymać żeby nie skorzystać z dobrodziejstwa suchej szosy 🙂
Zamiast jechać na gumową lalę wskoczyłem w kilka warstw ciuchów (termometr wskazywał -14), wziąłem aparat zdjęciowy i pojechałem na moją ulubioną rundę.
Niestety czasu miałem tylko około 2,5 godziny, więc nie dociągnąłem do Pobiedzisk, ale może jutro…? 🙂
Najnowsze komentarze