Nie nie, nie pojechałem na ten maraton się ścigać, tylko towarzysko 🙂 Pomóc trochę przy oznaczaniu trasy, porobić zdjęcia, pobiegać po górkach i się dobrze bawić 🙂 Większość z tego planu udało mi się wykonać, jedynie mały zgrzyt powstał przy robieniu treningu. Mianowicie nadwyrężyłem prawą stopę w okolicy kostki…
Na pierwszym długim zbiegu stopa wygięła się w kontrolowanym zakresie, więc nic szczególnego nie poczułem, ale później poprawiłem ją jeszcze raz dość mocno, i po kilkunastu kilosach po pagórkach musiałem wrócić na metę. A właściwie to wbiec na szczyt Szczelińca, bo tam właśnie trzeba było dobiec, żeby ukończyć ten maraton 🙂
Ale nic to, zrobiłem około 1600 zdjęć, razem z Łukaszem teleportowaliśmy różne miejscówki które nadawały się do focenia przy okazji zaskakując co niektórych zawodników 🙂 Zabawa była miodna, kupa znajomych, w zasadzie gdzie się obejrzałem tam zmęczone ale roześmiane mordki 🙂 Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Link do zdjęć:
Cz. 1 https://picasaweb.google.com/102524910141948892724/IVMaratonGorStoOwych
Cz. 2 https://picasaweb.google.com/102524910141948892724/IVMaratonGorStoOwychCz2
Powrót do domu też niby na wesoło, ale dołowałem się trochę, bo stopa dawała o sobie znać a już w środę zaczyna się 5-dniowy Wawel Cup….
Z pomocą przyszedł – niczym dobry anioł – dr Marszałek który stwierdził, że nie jest to aż tak poważne jak myślałem, nakleił odpowiedni plaster w odpowiednie miejscu i kazał masować i chłodzić lodem. I faktycznie, już w środę, choć trochę bojaźliwie i z rezerwą – mogłem już hasać na Pucharze Wawelu 🙂
Najnowsze komentarze